10 GRUDNIA
- Max, kurwa, nie dam rady sam tego wszystkiego utrzymać - jęknąłem, ledwo nie wyrywając sobie z nerwów włosów - Przecież nikt się teraz nie będzie przeprowadzał.
Czarnoskóry chłopak siedział obok mnie przy kuchennym stole i wystukiwał rytm o blat kluczykami od samochodu. Westchnąłem ciężko i otworzyłem laptopa.
- Zawsze możesz spróbować - wzruszył ramionami uderzając minie otwartą dłonią w plecy - Dawaj, pisz. Na pewno ktoś się zgłosi.
- I co ja mam niby pisać? Wynajmę pokój w nowoczesnym apartamencie, bo mój współlokator chce mieć cipkę swojej dziewczyny dostępną dwadzieścia cztery godziny na dobę- dłoń Maksa tym razem wylądowała na tyle mojej głowy, a ja zaśmiałem krótko.
- Dobra, żartowałem. No ale serio mam tak pisać? Ne chcę nikogo innego niż Ciebie - wpisałem w wyszukiwarkę stronę gdzie wstawia się takowe ogłoszenia i utworzyłem konto.
- Stary, to zabrzmiało pedalsko - odchylił się na krześle, zakładając ręce za głowę - No ale zobacz... Jak trafi Ci się jakaś super laska to nawet wyjdzie Ci na dobre. Chyba, że zamieszka z Tobą jakiś pedał to już nie będzie latał w samych gaciach i się tym w ogóle nie przejmował.
- Żebyś kurwa Ty nie miał się zaraz czym przejmować - warknąłem, zastanawiając się co mam wpisać w ogłoszeniu. Max parsknął śmiechem i wstał od stołu.
- Dobra, ja lecę, bo Lisa na mnie czeka na dole. Jak coś to dzwoń, a jakby się ktoś zgłosił to od razu mnie wołaj. Muszę wziąć pod lupę Twojego nowego współlokatora - przybiliśmy "żółwika" na pożegnanie - Trzymaj się, bro!
Ponad godzinę zajęło mi sformułowanie całego ogłoszenia, a następne piętnaście minut wahałem się nad kliknięciem przycisku "Dodaj.
Gdybym tylko był w stanie utrzymać sam mieszkanie nie kwapiłbym się, by szukać nowego współlokatora. Równie dobrze mógłbym też je sprzedać, ale było tak zajebiste, że nikt o zdrowych zmysłach by tego nie zrobił, wierzcie mi.
- Ja pierdolę - mruknąłem i dodałem ogłoszenie, chowając głowę między rękoma i opierając czoło o chłodny blat.
WYNAJMĘ POKÓJ JEDNOOSOBOWY W NOWOCZESNYM APARTAMENCIE
Witam,
mam do wynajęcia pokój jednoosobowy w nowoczesnym, stylowym apartamencie tuż przy Parku Centralnym. Mieszkanie jest wyposażone we wszystkie sprzęty AGD i RTV, bezprzewodowy Internet i kablówkę.
Dodatkowo obydwa piętra posiadają łazienkę i osobną toaletę.
Cena do negocjacji.
ZAPRASZAM
To czekanie zaczynało mnie już powoli denerwować. Od dwóch godzin nikt się nie zgłosił. Naprawdę żadna osoba w tym pierdolonym Nowym Jorku nie chciała zamieszkać w takim apartamencie? Nie byłem dojną krową i nie zamierzałem brać za wynajem nie wiadomo jakich pieniędzy. A w porównaniu do niektórych ofert to mógłbym śmiało stwierdzić, że to jest naprawdę dobra okazja.
Właśnie zamierzałem pójść pod prysznic, gdy mój telefon komórkowy się rozdzwonił. Od razu nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem sprzęt do ucha.
- Tak słucham?
- Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do pana Justina Biebera? Ja dzwonię w sprawie wynajmu pokoju - zagryzłem wargę słysząc męski głos po drugiej stronie.
- Tak, tak. To ja. Od razu mówię, że interesuje mnie tylko wynajem pokoju od zaraz.
- Oh... - westchnięcie zasugerowało mi, że już byłem na przegranej pozycji - Myślałem jednak o czasie po Nowym Roku, bo dopiero wtedy wracam do miasta.
- Potrzebuję od teraz, ponieważ mieszkanie jest drogie w utrzymaniu jeżeli mieszkałbym sam. No chyba, że zgodzi się Pan zapłacić za te dwa tygodnie od dzisiaj to będę mógł się zgodzić - przeczesałem palcami włosy i ściszyłem telewizor.
- Nie no, nie. Chciałbym pierw oglądnąć pokój i w ogóle, więc tak trochę ciężko się na coś takiego zgodzić. Sam Pan rozumie.
Mimo wszystko miał rację.
- No szkoda, szkoda - westchnąłem - No niestety, będzie Pan musiał poszukać czegoś innego, do widzenia.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefon obok na kanapę. Jedyną pocieszającą myślą było to, że ktoś jednak zagląda i jest zainteresowany wynajmem. Dlatego miałem nadzieję, że kolejny telefon przyniesie oczekiwane efekty.
Kiedy po chwili znowu po mieszkaniu rozległa się melodia, od razu odebrałem.
- I co, dzwonił ktoś? - to był Max. Oparłem się wygodniej o kanapę, kładąc laptopa na kolanach i logując się na pocztę.
- Jakiś koleś, ale chciał dopiero po Nowym Roku. Jak nikt się nie zgłosi to wystawię na sprzedaż albo na wynajem całego, bo co innego mogę zrobić.
- Nie pękaj, bro. Jeszcze jest czas. Jak coś to pożyczę Ci kasę, żebyś przebiedował do stycznia - uśmiechnąłem się pod nosem. Mimo, że Max często działał mi na nerwy to od śmierci rodziców był mi najbliższą osobą.
- Czekaj, na pocztę ktoś chyba napisał - mruknąłem, otwierając mejla - Dzień dobry, jestem zainteresowana wynajmem pokoju nawet dzisiaj, niestety nie mogłam skontaktować się z Panem przez telefon, bo ukradli mi komórkę. Czy możemy się umówić na spotkanie? - przeczytałem mu mejla.
- O, jakaś laska! To odpisuj szybko, może akurat Ci się trafi.
- Ale nie wydaje Ci się to dziwne? Jeszcze otworzę, a ona mi walnie kulkę w łeb - usłyszałem stłumiony chichot w słuchawce.
- Czasami naprawdę zachowujesz się jak baba, Bieber. Nie panikuj tylko odpisuj. Ja muszę kończyć, jesteśmy na esach*.
Nabrałem haust powietrza i odpisałem, zapraszając "@viv28" na spotkanie tutaj, w mieszkaniu na godzinę osiemnastą.
Miałem jeszcze ponad dwie godziny więc dla lekkiego odstresowania zalogowałem się na Facebook'a.
Janette Ray: Jakieś plany na wieczór? Może piwko? ;D
Justin Bieber: Odpada, mam spotkanie, muszę znaleźć współlokatora, bo inaczej jestem udupiony. :/
Janette Ray: Uła, to już nie będę mogła przychodzić na noc? :<
Nie zrozumcie mnie źle. Jane była moją dobrą znajomą z niewielkim plusem.
Justin Bieber: Ostatnio chciałem to nie przyszłaś.
Janette Ray: Byłam chora...
Justin Bieber: Jak ja chcę to zawsze jesteś chora.
Janette Ray: Nie prawda! Teraz mogę przyjść. :*
Justin Bieber: Mówiłem już, że mam spotkanie.
Janette Ray: Pewnie szukasz jakiejś ładnej współlokatoreczki... Mam być zazdrosna?
Justin Bieber: Nie, potrzebuję kasy... A nawet gdyby to wiesz jaką mieliśmy umowę, tak?
Janette Ray: Tak, bez zobowiązań i dla zabawy.
Justin Bieber: Więc koniec tematu. Mogę jutro przyjechać.
Janette Ray: Nie chcę u siebie... Wolę u Ciebie.
Justin Bieber: Będziesz musiała siedzieć cicho.
Janette Ray: Ostatnio dałam radę...
Justin Bieber: Nie miałaś innego wyjścia mając zajętą buzię. :P
Janette Ray: Pieprz się, Bieber.
Justin Bieber: Poczekaj do jutra, trzymaj się, Bejbe.
Wylogowałem się i z hukiem opadłem na bok, na kanapę.
Otworzyłem gwałtownie oczy, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Usiadłem i rozejrzałem się dookoła przecierając twarz dłońmi. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że musiałem zasnąć. Z jednej strony to dobrze, bo nie dłużył mi się czas jednak teraz, gdy spojrzałem w kierunku kuchni, której blat wyglądał jakby jadło przy nim stado świń stwierdziłem, że mogłem spożytkować te dwie godziny bardziej praktycznie.
I po prostu posprzątać.
- Idę już, idę - mruknąłem słysząc dzwonek po raz kolejny.
Przeczesałem szybko włosy palcami i na tyle na ile było to możliwe ogarnąłem się, żeby jakoś wyglądać. Nic jednak nie ukryje tego, że dopiero co wstałem.
Otworzyłem drzwi i ujrzałem w nich drobną brunetkę. Właśnie rozwinęła szalik; musiało zrobić jej się gorąco.
- Cześć, Ty jesteś Justin? Dobrze trafiłam? - wychyliła się na jednej nodze w prawo i sprawdziła numer mieszkania, uśmiechając się lekko. Włosy upięte miała w luźnego warkocza i musiała coś trenować, bo przez materiał obcisłych dżinsów formowały się lekkie mięśnie ud.
- Tak, tak, zapraszam, wchodź - przepuściłem ją w drzwiach - Przepraszam, że musiałaś czekać, ale zasnąłem.
- Obudziłam Cię? - odwróciła się do mnie, lustrując mnie wzrokiem, a potem rozejrzałam się dookoła - Wybacz, nie chciałam. Naprawdę tutaj pięknie i nowocześnie. Czemu szukasz współlokatora?
- Bo nie utrzymam sam tego mieszkania - wzruszyłem ramionami - Zbyt wysokie rachunki jak na jedną osobę, a czynszu nie płacę, bo jest moje. A Ty czemu szukasz pokoju?
- Dopiero co przyleciałam z Londynu i na lotnisku ukradli mi telefon - weszła do kuchni, patrząc na blat.
- Przepraszam, nie zdążyłem posprzątać...
- Nic nie szkodzi, serio.
- Przed świętami przyleciałaś do Nowego Jorku? - wskazałem gestem ręki na kręte drewniane schody chcąc pokazać jej pokój.
- Zaczynam tutaj studia od stycznia i chciałam się wcześniej trochę rozeznać - weszła do dużego, jasnego pokoju z łóżkiem na środku, szafą i biurkiem oraz balkonem - I muszę przyznać, że trafiłam chyba na świetną okazję.
- No ogólnie jeśli wynajmiesz pokój to cała góra będzie do Twojej dyspozycji. Ja sypialnie mam na dole, łazienkę i toaletę też także nie będziemy sobie wchodzić w drogę - oparłem się o framugę i skrzyżowałem ręce na piersiach.
Cholera, naprawdę ten brytyjski akcent jest jednak pociągający.
- Długo tutaj mieszkasz? - spojrzała na mnie, siadając na skraju łóżka.
- Od roku, jakoś tak.
- I studiujesz? Musisz jakoś utrzymywać to mieszkanie...
- Studiuję zaocznie zarządzanie biznesem a tak to pracuję dorywczo gdzie się da. Do niedawna mieszkał ze mną mój kumpel, ale wyprowadził się do dziewczyny i musiałem znaleźć kogoś na jego miejsce - skinęła głową.
- Cóż, chyba właśnie znalazłeś - uniosła w górę ręce by po chwili uderzyć otwartymi dłońmi w pościel i podniosła się, podchodząc do mnie - Jestem Vivienne Petroix, ale mów mi Viv - uścisnęła moją rękę.
- To co, decydujesz się?
- Tak.
- No dobrze, no to super - przetarłem dłonie - Umowę przygotuję Ci na rano i zostawię na stole w salonie, a teraz, nie wiem... pomóc Ci przynieść jakieś rzeczy? Kiedy chcesz się wprowadzić?
Viv zaśmiała się krótko, schodząc na dół.
- Mam ze sobą tylko walizkę i nic więcej - zsunęła z ramion płaszcz, odwieszając go na wieszak przy drzwiach wyjściowych i otworzyła boczną kieszeń walizki wyciągając z niej pluszowe zielone kapcie, które zaraz wsunęła na stopy - Mogę zapłacić Ci z góry za trzy miesiące? Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się znaleźć jakąś pracę.
- No pewnie, żaden problem. Ale to jutro te wszystkie formalności, teraz może trochę ochłoń po podroży. Jak chcesz to mogę Ci też pokazać kilka miejsc gdzie mogłabyś zapytać o jakąś robotę. W Nowym Jorku to nie problem - opadłem na kanapę, wyluzowany. Czułem, że jakoś się z nią dogadam.
- Naprawdę? Super by było, bo ledwo znalazłam ten adres a co dopiero jak pójdę w miasto - zachichotała z walizki wyciągając kilka par butów, które ułożyła w specjalnej szafce obok moich.
- Dobra to ja idę się odświeżyć i rozpakować.
- Jasne, czuj się jak u siebie. Zaraz posprzątam ten bałagan w kuchni - mimowolnie gdy usłyszałem, że wchodzi na górę mój wzrok zjechał na jej małe, krągłe pośladki i aż uśmiechnąłem się szeroko w duchu.
Wyciągnąłem telefon od razu pisząc do Maksa: "Brunetka z fajną pupcią".
- Nie no, nie. Chciałbym pierw oglądnąć pokój i w ogóle, więc tak trochę ciężko się na coś takiego zgodzić. Sam Pan rozumie.
Mimo wszystko miał rację.
- No szkoda, szkoda - westchnąłem - No niestety, będzie Pan musiał poszukać czegoś innego, do widzenia.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefon obok na kanapę. Jedyną pocieszającą myślą było to, że ktoś jednak zagląda i jest zainteresowany wynajmem. Dlatego miałem nadzieję, że kolejny telefon przyniesie oczekiwane efekty.
Kiedy po chwili znowu po mieszkaniu rozległa się melodia, od razu odebrałem.
- I co, dzwonił ktoś? - to był Max. Oparłem się wygodniej o kanapę, kładąc laptopa na kolanach i logując się na pocztę.
- Jakiś koleś, ale chciał dopiero po Nowym Roku. Jak nikt się nie zgłosi to wystawię na sprzedaż albo na wynajem całego, bo co innego mogę zrobić.
- Nie pękaj, bro. Jeszcze jest czas. Jak coś to pożyczę Ci kasę, żebyś przebiedował do stycznia - uśmiechnąłem się pod nosem. Mimo, że Max często działał mi na nerwy to od śmierci rodziców był mi najbliższą osobą.
- Czekaj, na pocztę ktoś chyba napisał - mruknąłem, otwierając mejla - Dzień dobry, jestem zainteresowana wynajmem pokoju nawet dzisiaj, niestety nie mogłam skontaktować się z Panem przez telefon, bo ukradli mi komórkę. Czy możemy się umówić na spotkanie? - przeczytałem mu mejla.
- O, jakaś laska! To odpisuj szybko, może akurat Ci się trafi.
- Ale nie wydaje Ci się to dziwne? Jeszcze otworzę, a ona mi walnie kulkę w łeb - usłyszałem stłumiony chichot w słuchawce.
- Czasami naprawdę zachowujesz się jak baba, Bieber. Nie panikuj tylko odpisuj. Ja muszę kończyć, jesteśmy na esach*.
Nabrałem haust powietrza i odpisałem, zapraszając "@viv28" na spotkanie tutaj, w mieszkaniu na godzinę osiemnastą.
Miałem jeszcze ponad dwie godziny więc dla lekkiego odstresowania zalogowałem się na Facebook'a.
Janette Ray: Jakieś plany na wieczór? Może piwko? ;D
Justin Bieber: Odpada, mam spotkanie, muszę znaleźć współlokatora, bo inaczej jestem udupiony. :/
Janette Ray: Uła, to już nie będę mogła przychodzić na noc? :<
Nie zrozumcie mnie źle. Jane była moją dobrą znajomą z niewielkim plusem.
Justin Bieber: Ostatnio chciałem to nie przyszłaś.
Janette Ray: Byłam chora...
Justin Bieber: Jak ja chcę to zawsze jesteś chora.
Janette Ray: Nie prawda! Teraz mogę przyjść. :*
Justin Bieber: Mówiłem już, że mam spotkanie.
Janette Ray: Pewnie szukasz jakiejś ładnej współlokatoreczki... Mam być zazdrosna?
Justin Bieber: Nie, potrzebuję kasy... A nawet gdyby to wiesz jaką mieliśmy umowę, tak?
Janette Ray: Tak, bez zobowiązań i dla zabawy.
Justin Bieber: Więc koniec tematu. Mogę jutro przyjechać.
Janette Ray: Nie chcę u siebie... Wolę u Ciebie.
Justin Bieber: Będziesz musiała siedzieć cicho.
Janette Ray: Ostatnio dałam radę...
Justin Bieber: Nie miałaś innego wyjścia mając zajętą buzię. :P
Janette Ray: Pieprz się, Bieber.
Justin Bieber: Poczekaj do jutra, trzymaj się, Bejbe.
Wylogowałem się i z hukiem opadłem na bok, na kanapę.
Otworzyłem gwałtownie oczy, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Usiadłem i rozejrzałem się dookoła przecierając twarz dłońmi. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że musiałem zasnąć. Z jednej strony to dobrze, bo nie dłużył mi się czas jednak teraz, gdy spojrzałem w kierunku kuchni, której blat wyglądał jakby jadło przy nim stado świń stwierdziłem, że mogłem spożytkować te dwie godziny bardziej praktycznie.
I po prostu posprzątać.
- Idę już, idę - mruknąłem słysząc dzwonek po raz kolejny.
Przeczesałem szybko włosy palcami i na tyle na ile było to możliwe ogarnąłem się, żeby jakoś wyglądać. Nic jednak nie ukryje tego, że dopiero co wstałem.
Otworzyłem drzwi i ujrzałem w nich drobną brunetkę. Właśnie rozwinęła szalik; musiało zrobić jej się gorąco.
- Cześć, Ty jesteś Justin? Dobrze trafiłam? - wychyliła się na jednej nodze w prawo i sprawdziła numer mieszkania, uśmiechając się lekko. Włosy upięte miała w luźnego warkocza i musiała coś trenować, bo przez materiał obcisłych dżinsów formowały się lekkie mięśnie ud.
- Tak, tak, zapraszam, wchodź - przepuściłem ją w drzwiach - Przepraszam, że musiałaś czekać, ale zasnąłem.
- Obudziłam Cię? - odwróciła się do mnie, lustrując mnie wzrokiem, a potem rozejrzałam się dookoła - Wybacz, nie chciałam. Naprawdę tutaj pięknie i nowocześnie. Czemu szukasz współlokatora?
- Bo nie utrzymam sam tego mieszkania - wzruszyłem ramionami - Zbyt wysokie rachunki jak na jedną osobę, a czynszu nie płacę, bo jest moje. A Ty czemu szukasz pokoju?
- Dopiero co przyleciałam z Londynu i na lotnisku ukradli mi telefon - weszła do kuchni, patrząc na blat.
- Przepraszam, nie zdążyłem posprzątać...
- Nic nie szkodzi, serio.
- Przed świętami przyleciałaś do Nowego Jorku? - wskazałem gestem ręki na kręte drewniane schody chcąc pokazać jej pokój.
- Zaczynam tutaj studia od stycznia i chciałam się wcześniej trochę rozeznać - weszła do dużego, jasnego pokoju z łóżkiem na środku, szafą i biurkiem oraz balkonem - I muszę przyznać, że trafiłam chyba na świetną okazję.
- No ogólnie jeśli wynajmiesz pokój to cała góra będzie do Twojej dyspozycji. Ja sypialnie mam na dole, łazienkę i toaletę też także nie będziemy sobie wchodzić w drogę - oparłem się o framugę i skrzyżowałem ręce na piersiach.
Cholera, naprawdę ten brytyjski akcent jest jednak pociągający.
- Długo tutaj mieszkasz? - spojrzała na mnie, siadając na skraju łóżka.
- Od roku, jakoś tak.
- I studiujesz? Musisz jakoś utrzymywać to mieszkanie...
- Studiuję zaocznie zarządzanie biznesem a tak to pracuję dorywczo gdzie się da. Do niedawna mieszkał ze mną mój kumpel, ale wyprowadził się do dziewczyny i musiałem znaleźć kogoś na jego miejsce - skinęła głową.
- Cóż, chyba właśnie znalazłeś - uniosła w górę ręce by po chwili uderzyć otwartymi dłońmi w pościel i podniosła się, podchodząc do mnie - Jestem Vivienne Petroix, ale mów mi Viv - uścisnęła moją rękę.
- To co, decydujesz się?
- Tak.
- No dobrze, no to super - przetarłem dłonie - Umowę przygotuję Ci na rano i zostawię na stole w salonie, a teraz, nie wiem... pomóc Ci przynieść jakieś rzeczy? Kiedy chcesz się wprowadzić?
Viv zaśmiała się krótko, schodząc na dół.
- Mam ze sobą tylko walizkę i nic więcej - zsunęła z ramion płaszcz, odwieszając go na wieszak przy drzwiach wyjściowych i otworzyła boczną kieszeń walizki wyciągając z niej pluszowe zielone kapcie, które zaraz wsunęła na stopy - Mogę zapłacić Ci z góry za trzy miesiące? Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się znaleźć jakąś pracę.
- No pewnie, żaden problem. Ale to jutro te wszystkie formalności, teraz może trochę ochłoń po podroży. Jak chcesz to mogę Ci też pokazać kilka miejsc gdzie mogłabyś zapytać o jakąś robotę. W Nowym Jorku to nie problem - opadłem na kanapę, wyluzowany. Czułem, że jakoś się z nią dogadam.
- Naprawdę? Super by było, bo ledwo znalazłam ten adres a co dopiero jak pójdę w miasto - zachichotała z walizki wyciągając kilka par butów, które ułożyła w specjalnej szafce obok moich.
- Dobra to ja idę się odświeżyć i rozpakować.
- Jasne, czuj się jak u siebie. Zaraz posprzątam ten bałagan w kuchni - mimowolnie gdy usłyszałem, że wchodzi na górę mój wzrok zjechał na jej małe, krągłe pośladki i aż uśmiechnąłem się szeroko w duchu.
Wyciągnąłem telefon od razu pisząc do Maksa: "Brunetka z fajną pupcią".
___________________________________________
Cześć!
Jest to moje pierwsze Fan Fiction, które postanowiłam opublikować dopiero jak napiszę całe.
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i będziecie czytali.
Bardzo proszę o Wasze opinie w komentarza, ponieważ bardzo zależy mi na Waszym zdaniu, Kochani!
Macie jakieś swoje opowiadania? Podawajcie mi linku na ASK'u (link po lewej stronie), a na pewno przeczytam.
Pozdrawiam! :)
Hahahahaha jestem pierwsza :D
OdpowiedzUsuńNo to chciałam powiedzieć, że jak na pierwszy raz...to BOSKO !!!!
Masz już stałą czytelniczke :)
Tak sobie myślę że Justin w tym opowiadaniu nie jest jakimś szczególnym dupkiem jak to w niektórych opowiadaniach bywa....
Napisał 'pupcie' a nie 'tyleczek czy dupcie' , a to już dla Niego plus ;3
Mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się niebawem, a ja z niecierpliwością czekam<3
Świetnie piszesz!!!!<3<3<3
Strasznie mi się spodobało, będe tu całt czas. Cudowne
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy rozdział, to świetnie Ci wyszedł! <3
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna, nie mogę się doczekać jak to będzie i jak Justin spędzi święta!
Czekam na nowy rozdział, mam nadzieję, że niedługo się pojawi! :)
Zapraszam także do siebie na nowe ff z Justinem w roli głównej:
hidden-enemies.blogspot.com
O Boże, ahahahahahahahahahaha "Brunetka z fajną pupcią". Jezu, gdybyś Ty widziała moją reakcję. Musiałam śmiać się w poduszkę, żeby nikogo nie obudzić, a i tak prawie spadłam z łóżka. O matko śsięta, to mnie po prostu szczerze rozwaliło ahahahahahaha. Brunetka z fajną pupcią, zapamiętam na pewno ;D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, cholera, już czuję, że jest to opowiadanie, które, pomimo mojej ogólnej nievhęci do czytania, będę czytałam z wielką przyjemnością i chęcią. Piszesz zajebiście! Wszystko kest idealnie i aż nie ma do czego się przyczepić haha ;D Fajnie, że Justin znalazł tak szybko współlokatorkę, a na dodatek z fajną pupcią hahaha, nie, nie mogę normalnie. Jestem pewna, że jutro w szkole kiedy będę miała coś napisać przypomni mi się "brunetka z fajną pupcią". To jest tekst roku!!! Albo to, że jego przyjaciel chce mieć cipkę dziewczyny dostępną 24 godziny na dobę hahahaha ;D
Kurde, to zapowiada się tak wspaniale, serio. Rzadko kiedy mam tak, że nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, a teraz właśnie tak mam! Dlatego z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Jeśli byś mogła, poinformuj mnie o nich na asku :) (ask.fm/Paulaaa962)
Zapraszam również do siebie ;)
final-justice-jb.blogspot.com
whatever-people-say-jb.blogspot.com
last-breath-jb.blogspot.com
Super, genialne, oryginalna fabuła:)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział:)
Mam nadzieję że kolejne rozdziały będą tak samo genialne jak ten:)
Zdecydowanie twoje opowiadanie przypadło mi do gustu i zamierzam je czytać ;) treść niespotykana, przynajmniej ja na taką wcale się nie natknęłam jeszcze ;P czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie będę stałą czytelniczką ;) niespotykana fabuła, dobrze dobrani bohaterowie... zapowiada się bardzo ciekawie! :) do następnego <3
OdpowiedzUsuńznalazłaś stałą czytelniczke *.*
OdpowiedzUsuńdopiero się zaczyna a już jest dobrze ba nawet bardzo dobrze :)
już nie mogę się doczekać nn :P