10.21.2014

ROZDZIAŁ TRZECI

EDIT 31.10.2014
Rozdział czwarty powinien pojawić się w najbliższy weekend (1-2 listopad).
Przepraszam za tak długi czas oczekiwania.
_________________________________________________________________

Trey Songz - Foreign Remix ft. Justin Bieber
Justin Bieber - Playtime ft. Khalil 

12 GRUDNIA
          
                    Nienawidziłem poniedziałków. Po prostu ich nie znosiłem, bo musiałem wstać wcześnie rano, by na siódmą stawić się w warsztacie samochodowym w którym udało mi się znaleźć trzymiesięczny wakat. Nie dostawałem za to kokosów, ale spokojnie starczyło mi na utrzymanie siebie i mieszkania. Oczywiście pod warunkiem, że ktoś płacił za rachunki na spółkę ze mną.
          Wróciłem do domu koło godziny szesnastej, cały ubrudzony w smarze. 
          - Wpadłeś na stado krów czy tak po prostu postanowiłeś się upaprać? - Vivienne siedziała na kanapie i przeglądała coś w laptopie.
          - Bardzo śmieszne - mruknąłem, ściągając buty i koszulkę, którą od razu wrzuciłem do kosza na brudne ciuchy - Byłem w pracy. Jest coś do jedzenia?
          Przyłapałem dziewczynę, że obczaiła moją klatkę piersiową i uciekła wzrokiem, gdy tylko na nią spojrzałem. Nie skomentowałem tego jednak i wszedłem do kuchni.
          - Jest wczorajsza golonka i ugotowałam do niej świeże ziemniaki.
          - Nigdy nie sądziłem, że wrócę do domu i kobieta będzie czekała na mnie z jedzeniem - wyciągnąłem talerz i nałożyłem sobie, podgrzewając wszystko w mikrofalówce.
          - Nie przyzwyczajaj się - mruknęła znad laptopa - I idź się umyć przed jedzeniem, bo śmierdzisz.
          Przewróciłem oczyma i wpadając na pomysł zakradłem się za nią, opierając ręce tuż nad nią na oparciu kanapy.
          - A co, chciałaś się przytulić? - mruknąłem do ucha dziewczyny i efekt był piorunujący.
          - Justin! Zwariowałeś?! Jesteś brudny! - pisnęła odsuwając się od oparcia i spojrzała na mnie wrogo - Jesteś głupi, serio.
          - A Ty nie dobra, bo nie chcesz się przytulić - wystawiłem język i zniknął w łazience.
          - Do takiego brudasa nikt nie chciałby się przytulić.
          - Słyszałem!
               
                    - Boże, dziewczyno, gdzie Ty się nauczyłaś tak gotować - mruknąłem znad talerza. Siedziałem na kanapie tuż obok Viv w samych dresowych spodniach i jeszcze nieco wilgotnych włosach.
          - Jestem zdania, że każda kobieta powinna umieć przygotować coś dobrego - wzruszyła ramionami - Moja mama zawsze kazała mi sobie pomagać, gdy zabierała się za obiad. Podpatrywałam, podpytywałam, aż zaczęłam sama przyrządzać różne dania.
          - Masz rodzeństwo? - zapytałem.
          - Mam młodszą siostrę, Kayę. Ma osiem lat.
          - I została w Londynie, tak?
          - Tak - uśmiechnęła się lekko - Trochę za nią tęsknię, ale mam nadzieję, że szybko się zobaczymy.
          - Nie rozumiem czemu nie zostałaś na święta w domu - skończyłem jeść i oparłem się o oparcie - Ja na pewno bym w tym okresie nie wyjeżdżał.
          - Miałam przeczucie, że znajdę jakąś fajną okazję i chyba święty Mikołaj spełnił moje prośby - zaśmiała się, podciągając kolana pod brodę.
          - Coś mi się wydaje, że stoi za tym coś więcej - zmrużyłem powieki - Strzelam, że zerwałaś z chłopakiem i chciałaś uciec.
          - Może to Cię zdziwi, ale pudło - spojrzała na mnie - Naprawdę to wszystko nie ma drugiego dna. Chciałam poznać Nowy Jork przed rozpoczęciem nauki, a nie tak na ostatnią chwilę.
          - Rodzice nie mieli problemu puszczać Cię samej tak daleko?
          - Mama miała, bo zostawiłam ją samą z Kayą - włączyłem telewizor i nastawiłem na kanał muzyczny.
          - A tato?
          - Ojciec zostawił nas jak się urodziłam, nawet go nie znam - wzruszyła ramionami - I jakoś nie palę się do tego, by go poznać.
          - Rozumiem - mruknąłem - No ale Twoja mama na pewno wiedziała, że przyjdzie taki czas, że będziesz chciała się wyprowadzić.
          Vivienne skinęła głową i uśmiechnęła się lekko.
          - Jeśli mogę zapytać to ile w ogóle masz lat?
          - Kobiet się nie pyta o wiek, wiesz? - parsknęła, spoglądając na mnie.
          - Raczej starych kobiet się nie pyta.
          - Dwadzieścia. A Ty?
          - Gdybym ja miał dwudziestoletnią córkę i do tego o takim wyglądzie jak Twój to zastanowiłbym się milion raz zanim zgodziłbym się puścić ją samą na inny kontynent - zauważyłem, że jej policzki pokryły się lekkimi rumieńcami - Mam dwadzieścia trzy lata.
          - No to nie duża różnica.
          - Wiesz, że tutaj, w Stanach jesteś jeszcze niepełnoletnia? - uniosłem brwi zdając sobie z tego faktu sprawę i spojrzałem na Viv. Zaśmiała się łapiąc za końcówki swoich długich ciemnych włosów.
          - Wiem, trochę mnie to przeraża - odparła - Długo znasz Maxa?
          - O matko, nawet nie wiem - przeczesałem włosy dłonią - Parę lat już na pewno. To mój najlepszy przyjaciel.
          - Fajnie jest mieć taką bliską osobę, prawda? Ja niestety swoich wszystkich znajomych zostawiłam w Londynie i nawet im nie powiedziałam, że wyjeżdżam.
          - Co, czemu? - zdziwiłem się.
          - Bo znając mnie pewnie bym nigdzie nie poleciała gdybym miała się pożegnać. Na Facebook'u mam już dziewiętnaście wiadomości i nawet nie mam na tyle odwagi, by je przeczytać - pochyliłam się nad ławą i wpisała adres ów portalu pokazując mi, że naprawdę ma tak zapchaną skrzynkę pocztową.
          - I oni nie wiedzą w ogóle gdzie jesteś? - spojrzałem na ekran laptopa. Viv pokręciła przecząco głową - Nigdy nie zrozumiem waszego myślenia, ale jak chcesz to mogę Ci pomóc odpisać czy coś - wzruszyłem ramionami.
          - Myślę, że po prostu napiszę na tablicy, że jestem w Nowym Jorku - spojrzała na mnie - Czy to głupi pomysł?
          - Chyba lepszy od tego, że nic im nie powiedziałaś.
          - Dobra, to piszę - wzięła głęboki wdech i po chwili jej wpis został dodany na tablicę.

                    Leżałem na łóżku i drzemałem, gdy usłyszałem pukanie do drzwi.
          - Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale chciałam Ci powiedzieć, że pieniądze za czynsz przelałam Ci na konto tak jak się umawialiśmy.
          - Okej, dzięki - przetarłem oczy i usiadłem, dotykając stopami podłogi - Co robisz? I która jest w ogóle godzina?
          - Ugotowałem zupę kiedy spałeś. A dochodzi dwudziesta.
          - Dwudziesta? - zdziwiłem się - Tak długo spałem?
          - Lepiej zobacz co się dzieje za oknem - skinęła w stronę szyby i sama podeszła do niej, odsłaniając rolety. Gdy stanąłem obok zobaczyłem jak duże płatki śniegu dosypują coraz to więcej puchu.
          - Idziemy na sanki? - wypaliłem, a oczy błysnęły mi radośnie.
          - Na sanki? Zgłupiałeś? - spojrzała na mnie.
          - No na sanki - wzruszyłem ramionami - Chodź, pociągam Cię trochę - trąciłem jej ramię i podszedłem do szafy wyciągając z niej ciepły sweter, który założyłem przez głowę.
          - No dobra - mruknęła i poszła do siebie ubrać się.
          Już po piętnastu minutach wyszliśmy przed apartamentowiec. Śnieg sypał tak mocno, że ledwo było cokolwiek widać. Ale na szczęście nie było wiatru.
          - No siadaj - pociągnąłem za sznurek metalowe sanki pod nogi i spojrzałem na Viv.
          - Ale ja jestem ciężka - usiadła na dwóch drewnianych belkach łapiąc się metalowej konstrukcji - Gdzie w ogóle chcesz iść?
          - Tak o się przejść - wzruszyłem ramionami - Trzymasz się? Wygodnie Ci?
          - Jest dobrze, lokaju - parsknęła śmiechem.
          - Faktycznie jesteś ciężka - odezwałem się po paru minutach i odwróciłem, by zobaczyć jej reakcję.
          - No mówiłam Ci!
          - Przecież żartowałem - uśmiechnąłem się - Nie po to trenuję, żeby być jakimś zdechlakiem.
          - Oh, proszę, jaka skromność.
          - Cicho - parsknąłem, zawracając. Naprawdę mróz dawał się we znaki a nie chciałem, byśmy na sam początek naszego wspólnego mieszkania się rozchorowali.
          Nasze wspólne mieszkanie - czy to tylko dla mnie brzmi tak... miło?


______________________________

Dobra, Kociaki, akcja powoli nam się rozkręca. 
Jak widzicie rozdziały nie są długie i czyta się je szybko. Właśnie taki miałam zamiar. Przez to nie skończę opowiadania po dziesięciu wpisach.
Jak wrażenia?

Jeszcze raz zapraszam Was do obejrzenia zwiastuna Christmas Rental!
>> ZWIASTUN <<

14 komentarzy:

  1. Boże genialne !!! Kocham to opowiadanie ♥♥ Może kojażysz nie z aska @CelaZik ? ♥♥ Czekam nn ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, Boże, Boże. Nie wiesz, co ze mną robisz. To opowiadanie jest tak spokojne i tak sielankowe, a ja pokochałam je od razu. Cholera, nie wiem dlaczego, ale jak wspomniałaś o śniegu to miałam łzy w oczach ahahaha, serio! Ten nastrój świąteczny jest wspaniały, a kiedy oboje poszli na sanki, dosłownie rozpływałam się! Tak przyjemnie czyta się to opowiadanie, jest nieaamowite, jak Ty i Twój styl pisania ;*
    Czekam na kolejny i życzę dużo weny ;*
    final-justice-jb.blogspot.com
    last-breath-jb.blogspot.com
    whatever-people-say-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Omc uwielbiam *.* wspaniały rozdział :) życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. rodzial niesamowity! nie moge sie doczekac nastepnego =]

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. super sie zaczyna! :) czekam nn
    @bizzlesbab

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazłam twoje opowiadanie przypadkiem i po 3 rozdziałach mogę stwierdzić, że będę z tobą do końca :) Masz naprawdę świetny pomysł na nie i do tego zaczęłaś je dodawać w tym takim przed świątecznym okresie co sprawia, że już mega czuje święta. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału i mam nadzieje, że przybędzie ci dużo czytelników bo to opowiadanie jest na prawdę godne uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu dziewczyno błagam cię daj mi więcej! To jest takie zaje... fajne xD, że po tych 3 rozdziałach chcę o wiele, wiele więcej! Mi też coś nie pasuje ta przeprowadzka Viv, ale na pewno później się okaże :) do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu dziewczyno kocham tego bloga!
    Rozdział świetny ;) Czekam nn ❤
    Heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń